czwartek, 13 stycznia 2011

Antypody pt. 2

Moim marzeniem jest Nowa Zelandia... Dlaczego? Sekret:) A jeszcze bardziej mnie tam ciągnie, gdy trafiam na kolejny niesamowity zespół z tamtych stron! Nie wiem, na czym polega fenomen nowozelandzkich zespołów, ale jest w ich muzyce tyle świeżości, pozytywnej energii, spontanu... Moje zauroczenie zaczęło się od pierwszej płyty Fat Freddy's Drop ponad 2 lata temu. Pan wokalista ma tak aksamitny głos, sam sex... no ale ja nie o tym...;) W październiku 2009 roku w Polsce miał się zjawić jeden z bardziej elektryzujących nowozelandzkich zespołów - Electric Wire Hustle. Z tej okazji jeden z organizatorów koncertu, Maceo Wyro, uraczył nas prawie 60-minutowym setem, pure New Zealand! Wśród inspiracji: Trinity Roots, Julien Dyne, wspomniani wcześniej Electric Wie Hustle i Fat Freddy's Drop, Edu Dangelspiel...marzenie! Niestety, w sieci tego mixtape'u już nie znalazłam, ale jakby ktoś miał ochotę, to mogę zgrać z moich prywatnych archiwów:) Szczerze polecam! A poniżej mała próbka:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz